Olgierd Annusewicz
REGON 140 301 902
Ważne jest nasze podejście do dyskusji - czy chcemy walczyć i przekonywać, czy współpracować i szukać rozwiązania?
Od dawna wiadomo, że warto rozmawiać. Pytanie jednak - jak ta rozmowa ma wyglądać? Jak argumentować, jak prowadzić dyskusję, żeby na koniec nie rozejść się w złości, w atmosferze, w której część triumfuje, bo uważa, że właśnie udowodniła drugiej części, że nie mają racji, są niekompetentni (delikatnie mówiąc) a ich pomysły są bez sensu i koniec końców muszą się podporządkować a druga część mnie w ustach przekleństwa i już zastanawia się, jak odmienić decyzję, czy po prostu odegrać się. Do takiego stanu prowadzi opisywana w poprzednim tekście strategia debaty politycznej. Ustaliliśmy jednak, że nie prowadzi ona zbyt daleko. Od czego zatem zacząć, by pójść w inną stronę?
Punktem wyjścia jest nasze podejście do dyskusji - czy idziemy na nią uzbrojeni po zęby naciskać i przekonywać, czy szukać wspólnego rozwiązania problemu, który nas łączy z drugą stroną debaty? Czy, będąc świadomi swoich celów, jesteśmy otwarci na to, że ich realizacja może przebiegać na wiele sposobów?
Roger Fisher i William Ury (wraz z Brucem Pattonem autorzy najsłynniejszej bodaj książki o negocjacjach - „Dochodząc do tak”) twierdzą, że jednym z fundamentów, na których buduje się porozumienie jest przyjęcie przez strony założenia, że ich interesy negocjacyjne (biznesowe, społeczne, osobiste a nawet narodowe) mogą być zrealizowane w inny sposób niż ten, który wydaje im się najlepszy i do którego chcieliby przekonać drugą stronę. Ten sposób myślenia otwiera nas bowiem nie tylko na argumenty partnerów, ale przede wszystkim motywuje do poszukiwań i pozwala na ostateczne wybranie takiego rozwiązania, które będzie atrakcyjne dla negocjujących. To z kolei przekłada się trwałość ustaleń - jeśli obie strony widzą swój interes w ich realizacji, szansa na dobrą współpracę wzrasta.
Podobny mechanizm, założenie jest istotny w naszych dyskusjach. Jeśli będziemy podchodzić do nich z założeniem, że „ONI też mogą mieć rację”, będziemy jej ciekawi i otwarci na ich argumenty, to po pierwsze jest duża szansa, że ONI zachowają się podobnie a to z kolei sprawi, że dyskusja nie będzie sporem, nie będzie perswazyjnym siłowaniem się na słowa, ale drogą do znalezienia wspólnego rozwiązania, wypracowania wspólnej opinii.
Szeroko rozumiana otwartość jest pierwszym filarem podejścia "Przekonywania bez pokonywania", które wypracowałem w ciągu dwudziestu lat wykładania retoryki i erystyki oraz pracy z i dla biznesu.